Jakub Brandt
23 Mar
23Mar

Choć wydawać by się mogło, że posługa w kościele to czas rozmodlenia, skupienia i powagi, to jednak zdarzają się momenty, gdy śmiech podczas liturgii sam ciśnie się na usta. Podczas mojej ośmioletniej pracy w kościele takich momentów było co niemiara, dlatego postanowiłem, że co jakiś czas będę tutaj opisywał mniej lub bardziej zabawne i niestandardowe historie, jakie przydarzyły mi się w pracy organisty. 

1. Modlitwa powszechna na Mszy z udziałem dzieci

W wielu parafiach istnieje wyznaczona Msza niedzielna przeznaczona w sposób szczególny dla dzieci. Podczas takiej liturgii kazanie kapłana jest skierowane przede wszystkim w stronę najmłodszych. Księża często starają się nawiązać dialog z dziećmi, aby je zaangażować i zaciekawić. Zdarza się, że bezpośrednio po kazaniu oraz po wyznaniu wiary, również dzieci prowadzą modlitwę powszechną, spontanicznie wypowiadając swoje intencje.

Pewnej niedzieli, a były to pierwsze miesiące lub nawet pierwsze tygodnie mojej posługi jako organista, dzieci ponownie mogły wypowiedzieć swoje intencje w modlitwie powszechnej. Jak to zwykle bywało, dzieci modliły się o pokój na świecie, o zdrowie dla rodziców i dziadków, a także o życie wieczne dla zmarłych. Aż do głosu doszedł pewien chłopiec, który z pewną dozą zniecierpliwienia lub nawet bezsilności powiedział: "Módlmy się, żeby Hubert w końcu się uspokoił... Ciebie prosimy", na co cały kościół gwarnie odpowiedział "Wysłuchaj nas, Panie". Mogę się tylko domyślać, jak sfrustrowany musiał być chłopak zachowaniem swojego kolegi, skoro musiał się posunąć aż do sił najwyższych z prośbą o wstawiennictwo. :)

2. Poszukiwanie klucza od tabernakulum

Pewnego dnia Mszę pogrzebową w naszym kościele odprawiał ksiądz z zewnątrz. Nie mógł on liczyć na wsparcie p. kościelnego, a do pomocy miał tylko jednego z młodszych ministrantów. Wszystko szło zgodnie z planem, aż do momentu rozpoczęcia procesji do komunii. Zacząłem grać pieśń eucharystyczną, już prawie ją kończę, a ludzie jeszcze nie ruszyli w procesji do komunii. Zaczynam więc drugą pieśń i ją kontynuuję, a przy ołtarzy widzę pewne nerwowe ruchy kapłana i małego ministranta, który raz się pojawia, a raz znika gdzieś w zakrystii. Skończyłem drugą pieśń na komunię, a procesja jeszcze się nie rozpoczęła. Zacząłem więc improwizację, jednocześnie bacznie obserwując rozwój sytuacji przy ołtarzu.

Okazało się, że ani ministrant, ani ksiądz spoza parafii nie wiedzieli, gdzie ks. Proboszcz zostawił klucz od tabernakulum i stąd te trwające blisko 10 minut poszukiwania klucza. W końcu klucz został znaleziony i komunia wszystkim wiernym mogła zostać udzielona.

3. Organista ubrał się do kościoła, jak na plażę

Obowiązki organisty w parafii pełnię przede wszystkim w niedziele, uroczystości i święta, a także podczas Mszy zbiorowych. Jest to ważna informacja w kontekście historii, jaką za moment przedstawię. Był piątek. Zwykły piątek w upalny, letni dzień. Tak jak zawsze udałem się do pracy, a z racji, że było naprawdę gorąco, założyłem krótkie spodenki i kolorową koszulkę. Dzień mijał spokojnie, a wszystko w pracy szło zgodnie z planem. 

Cóż, aż do momentu gdy przed godziną 17:00 zadzwonił ks. Proboszcz z informacją, że zapomniał mi przekazać, ale o 18:00 jest Msza rocznicowa zasłużonych dla parafii jubilatów i bardzo prosi, abym przyjechał zagrać na tej uroczystej Mszy. Miałem więc godzinę na przejechanie połowy Poznania, powrót do domu, przebranie się i jazdę do Tulec na Mszę. Nie było szans, żebym zdążył, tym bardziej, że były przecież godziny szczytu. Nie mogłem nic zrobić, dlatego na Mszy dla szanownych jubilatów zagrałem bez większego przygotowania, w adidasach, kolorowych spodenkach i koszulce. Była to zdecydowanie jedna z najbardziej spontanicznych Mszy, na jakich kiedykolwiek grałem.

4. Strażacy pomagają organiście w wejściu na chór

W parafii, w której posługuję co roku ma miejsce specjalna Msza w intencji strażaków z terenu naszej gminy. Bardzo lubię grać na tej liturgii - jest bardzo uroczysta i gromadzi strażaków z kilku okolicznych jednostek.

Był 5 maja 2021 roku. Wszystko gotowe - repertuar ułożony, strażacy ze sztandarami w gotowości, a ja... przyjeżdżając autem zastępczym przypomniałem sobie, że klucze na chór zostały w moim prywatnym samochodzie. Pech chciał, że ani w zakrystii, ani na probostwie nie było klucza zapasowego. Zostało kilka minut do Mszy. Już chciałem zrezygnować, ale padł pomysł... halo! Przecież wokół jest sporo strażaków i kilka wozów strażackich z drabinami. Może pomogą organiście wejść na chór i zagrać na Mszy? I tak oto strażacy zadbali o to, by organista bezpiecznie wszedł na chór i mógł zagrać na Mszy w ich intencji, czego nie omieszkał udokumentować ks. Proboszcz . :)

5. Śpiący ministrant

Kazania księży można podzielić na dobre oraz na kazania dla wyspanych. Była niedziela, Msza o godzinie 20:00. Kazanie się przeciąga, wątków pojawia się coraz więcej, a wierni myślą już o kolacji w domu. Nagle kątem oka dostrzegam, że głowa jednego z ministrantów siedzących w prezbiterium zaczyna delikatnie opadać. Bardzo poważnie walczy on już ze snem. Z upływem minut walka nabiera tempa, cały czas walczy on, by nie zasnąć, a głowa kiwa mu się niczym u dalmatyńczyka, którego kiedyś każdy z nas miał w samochodzie na desce rozdzielczej.

Podejrzewam, że w tamtym momencie nikt już nie był zainteresowany kazaniem kapłana. Wszyscy wierni obserwowali tę jakże nierówną walkę ministranta ze swoimi słabościami, zmęczeniem i snem. Niestety ministrant tej walki nie wygrał i pod koniec homilii po prostu zasnął na krześle w towarzystwie swojego kompana ze służby liturgicznej. Zdarzało się już wcześniej, że ministranci czy szafarze przymykali oczy i delikatnie drzemali, jednak tak widowiskowa walka ze snem rzadko kiedy się zdarza podczas Mszy. :)

6. Ksiądz zapomniał o wyznaniu wiary

Nie da się ukryć, że po kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach kapłaństwa, księża czasami odprawiają Mszę na tzw. autopilocie, nie myśląc za bardzo o tym, co się dzieje. Tak też było pewnej niedzieli, kiedy to ksiądz po kazaniu od razu przeszedł do modlitwy powszechnej, zapominając o wyznaniu wiary. Kolejne intencje mijały, a ja cały czas miałem nadzieję, że się w pewnym momencie zorientuje i po modlitwie powszechnej jednak zaintonuje "wierzę w jednego Boga". Nic z tych rzeczy. Modlitwa powszechna zakończona, modlitwa końcowa wypowiedziana, a ministranci za moment zaczną przygotowywać ołtarz. I tu do akcji wkracza przytomny organista, który to zaintonował wyznanie wiary, które ludzie i sam kapłan podjęli i odmówili. A zatem organiści - bądźcie czujni, bo Wasza pomoc może uratować liturgię!

Wszystkie te zabawne, a czasem zaskakujące sytuacje, przypominają, że posługa w kościele to nie tylko momenty powagi i refleksji, ale także chwile, które wywołują uśmiech i sprawiają, że liturgia staje się bardziej ludzka. Choć nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, to dzięki cierpliwości, elastyczności i poczuciu humoru, te nieoczekiwane sytuacje potrafią na nowo połączyć nas w wierze i wspólnym świętowaniu. Posługa organisty, mimo że pełna wyzwań, daje również mnóstwo radości i niezapomnianych chwil, które pozostaną w pamięci na długo. I choć czasem coś nie idzie po naszej myśli, warto pamiętać, że każda Msza to święty moment, pełen nie tylko modlitwy, ale także ludzkich doświadczeń, które sprawiają, że każda liturgia jest wyjątkowa.

©Jakub Brandt 2025 

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.